Ciekawy pomysł jednak ma kilka błędów:
- Po pierwsze pojęcie Ciemnej Energii zostało wprowadzone, z powodu problemu brakującej masy (gęstości masy/energii) w całkowitym bilansie masy Wszechświata (nawet z uwzględnieniem ciemnej materii). Wynika to z rozbieżności danych obserwacyjnych. Z jednej strony mamy obserwacje wskazujące na przyspieszoną ekspansję Wszechświata (np. supernowe), z drugiej oszacowanie masy widocznej części Wszechświata (gwiazdy, galaktyki, obłoki itp.) Ich różnica wynosi ok 68%. Jednak z równań Ogólnej Teorii Względności wynika, że takie przyspieszenie jest możliwe tylko przy złamaniu silnego warunku energetycznego (ρ+3p≥0). Przyjmuje się obecnie, że obecność ciemnej energii łamie ten warunek, że co prawda gęstość tej energii jest dodatnia, ale jej ciśnienie ujemne. Druga zasada termodynamiki wyklucza jednak sytuację, w której ciśnienie jest ujemne. W konsekwencji za przyspieszanie ekspansji Wszechświata nie może odpowiadać żadna postać materii zbudowana nawet z tych najbardziej egzotycznych cząstek. Dlatego mówimy o „Ciemnej Energii”, bo nie wiemy, czym ona jest.
- Założenie istnienia więcej niż jednego wszechświata, wymaga założenia wielowymiarowej „nadprzestrzeni”, czego po prostu nie obserwujemy. Oczywiście teoria superstrun czy M‑bran zakłada istnienie nawet 11tu i więcej wymiarów, ale jest to zabieg matematyczny ułatwiający obliczenia. W fizyce podstawowym założeniem jest tzw. Brzytwa Ockhama – nie twórzmy bytów ponad konieczność. Wiec skoro doświadczalnie nie da się stwierdzić istnienia więcej niż 4 wymiarów to nie musimy się tym przejmować.
- Załóżmy poprzez chwilę, że istnieją te dodatkowe wszechświaty. Żeby ich wpływ grawitacyjny na nasz wszechświat miał go rozciągać i to coraz szybciej, to oznacza, że wszystkie dodatkowe wszechświaty musiałyby być rozłożone równomiernie wokół naszego i w dodatku wszystkie powinny się kurczyć lub jakoś poruszać by wytłumaczyć przyspieszoną ekspansję naszego wszechświata z tą samą prędkością, co jest niemożliwe do zrealizowania.
- Równomierne rozmieszczenie takich wszechświatów, sprawia, że niweluje się wpływ grawitacyjny na nasz Wszechświat. Więc nie mają one wpływu na obserwowany Wszechświat.
- Jeśli byłyby rozmieszczone nierównomiernie, powinniśmy to zaobserwować w mikrofalowym promieniowaniu tła (a tego nie obserwujemy)
- Założenie istnienia wieloświatów zakłada nieskończenie wiele takich tworów. Tu pojawia się pewien paradoks:, Jeśli mamy nieskończenie wiele wszechświatów, to każda nawet najbardziej nieprawdopodobna sytuacja czy układ będzie realizowany i to nieskończenie wiele razy!!!
Jako podsumowanie: Pana teoria wymaga dopracowania (nie twierdzę, że jest błędna, ale na bazie współczesnej fizyki nie może być poprawna). Zachęcam do przeczytania takich pozycji jak:
„Niedomknięty bilans wszechświata” Tadeusza Pabiana
„Kwantowy Kosmos” Clausa Kiefera
I bardziej zaawansowana:
„Elementy Kosmologii” Leszka Sokołowskiego
Janusz Nicewicz