Zaopatrzeni w szereg cennych spostrzeżeń po pierwszej sesji zdjęciowej oraz mocno zachęceni jej wynikami, postanowiliśmy kontynuować eksperyment fotograficzny zwany solarygrafią.
Uczestnicy naszych zajęć astronomicznych i multimedialnych – Maksymilian, Janek, Karol i Mikołaj podjęli wyzwanie długoterminowej fotografii nieba.
W metalowych puszkach ponownie został zamknięty światłoczuły – czarno-biały papier fotograficzny. Z malutkiego otworka zrobionego w ściance puszki każdego dnia, przez 11 miesięcy, do papieru sączyło się światło i cierpliwie odciskało na nim swoje piętno.
Otworki w puszkach skierowano na geograficzne południe, ponieważ celem eksperymentu była rejestracja drogi Słońca na ziemskim niebie. Łukowate, jasne linie to właśnie ślady wędrówki Słońca w okresie 11 miesięcy.
Podczas zdalnie przeprowadzonych zajęć, wspólnych dla uczestników różnych grup, omówiliśmy etapy postępowania od demontażu i otwarcia puszki do uzyskania ostatecznego obrazu.
Maks, Janek i Karol do swoich zdjęć użyli puszek w kształcie walca. Papier w takich puszkach dopasowuje się do kształtu pojemnika i zagina się, przyjmując postać walca lub pół-walca – w zależności od rozmiaru arkusika papieru. Takie „aparaty fotograficzne” cechuje bardzo szerokie pole widzenia. Otworek w puszce, będący obiektywem aparatu, zachowuje się tak jak obiektyw szerokokątny. W efekcie obraz – zwłaszcza na brzegach zdjęcia, jest mocno zniekształcony, a dodatkowo jego deformację pogłębia zaokrąglona płaszczyzna papieru wewnątrz aparatu.
Mikołaj wykorzystał puszkę prostokątną i jego papier został przymocowany „na płasko”, na ściance przeciwległej do otworka. Takie rozwiązanie do złudzenia przypomina prawdziwy aparat fotograficzny, w którym cyfrowa matryca rejestrująca obraz dochodzący z obiektywu, jest płaska i ustawiona do niego prostopadle. Nie ma tu znaczących zniekształceń, a uzyskany obraz kojarzy się z typowym zdjęciem z aparatu cyfrowego.
Niezależna decyzja Mikołaja o odmiennej od reszty puszek formie aparatu, zapowiadała intrygujące efekty…
Można było przypuszczać, że na papierze zarejestruje się coś, co dobrze znane jest z fotografii śladów gwiazd na nocnym niebie. Wszystko zależało jedynie od pozycji, w jakiej Mikołaj ustawi swoją puszkę względem nieba, a przecież w naszych aparatach nie ma wizjera czy podglądu tego, co widzi obiektyw. Ustawiamy „na oko” i na „chybił trafił”.
Mikołaj dobrze rozplanował położenie swojego aparatu.
Co astronomicznego, poza Słońcem oczywiście, widać na fotografii naświetlonej przez Mikołaja? O czym mówi nam to zdjęcie, co pokazuje, co można wywnioskować przyglądając się słonecznym śladom?
To właśnie jest Waszą zagadką!
Czekam na odpowiedzi: tymon@USUŃ_TO_moa.edu.pl
Tymon Kretschmer