Grzegorz Sęk (MOA), Gazeta Niepołomicka, październik 2016.
Taki jest zasięg działań edukacyjnych Młodzieżowego Obserwatorium Astronomicznego. Dobrą tego ilustracją są ostatnie wakacje, w czasie których podjęto trzy ważnie przedsięwzięcia, skierowane właśnie do wymienionych grup.
Na początku lipca w bieszczadzkich Stuposianach prowadziłem, wraz z Ludwikiem Lehmanem z Głogowa, szóstą już z kolei Letnią Szkołę Polskiego Oddziału Europejskiego Stowarzyszenia do spraw Edukacji Astronomicznej, w skrócie EAAE.
Spotkanie zgromadziło kilkadziesiąt osób – zarówno nauczycieli szkolnych, jak też akademickich z całej Polski, no i udało się nadzwyczajnie. To miejsce jest centrum Bieszczadzkiego Parku Gwiezdnego Nieba, co wystarcza za rekomendację. Odbyło się 11 wykładów, warsztaty projektu EarthKam i obserwacje dzienne oraz nocne, nie brakło też zwiedzania okolicy, która zasługuje na podziw swoim bogactwem przyrodniczym i kulturowym. Warto dodać, że każdorazowo i wykładowcy i uczestnicy Szkoły sami pokrywają wszystkie koszty – nie dostajemy ani grosza dotacji.
Kolejne doroczne przedsięwzięcie, tym razem wspierane finansowo przez MOA, to Letni Obóz Obserwacyjny, odbywający się w sierpniu i noszący nazwę „Perseidy” od roju meteorów, który właśnie w trakcie obozu ma swoje maksimum. Dzieci i młodzież pod opieką wychowawców wraz z instruktorami w dzień poświęcają czas obserwacjom Słońca, a nocami fotografują niebo i zachwycają się jego urodą. Do tego dochodzą wycieczki piesze i autokarowe, na przykład odwiedziliśmy w tym roku Obserwatorium i Planetarium w Grudziądzu, Astrobazę w Świeciu nad Wisłą i Obserwatorium w Truszczynach. Dominantę obozowej aktywności stanowiło długofalowe przedsięwzięcie zwane roboczo „Projekt SpaceWind”, którego szczegóły poznają Państwo w kolejnych artykułach na tych łamach.
Najważniejsza obozowa noc to ta związana z meteorami, i tym razem pogoda dopisała nam nadzwyczajnie. Do białego rana uczniowie podziwiali, obserwowali i fotografowali ślady, jakie na rozgwieżdżonym niebie zostawiały okruchy materii pochodzące z komety 109P/Swift-Tuttle. To frapujące widowisko corocznie wzbudza ogromne zainteresowanie. Trwałym dorobkiem trzech letnich tygodni są setki obserwacji i spostrzeżeń, ale zapewne jeszcze ważniejsze jest, że młodzież mogła w dobrych warunkach i pod fachową opieką wypoczywać realizując swoje zamierzenia. Nasi obozowicze dali wyraz temu przekonaniu, licznie stawiając się na niedawnym spotkaniu poobozowym w Niepołomicach – nie przeszkodziła im ani niekiedy znaczna odległość, ani nowe, szkolne obowiązki. To dobry sygnał, świadczący o wielkiej, integrującej roli, jaką odgrywają takie obozy.
Wreszcie pod koniec sierpnia pojechałem hobbystycznie do osady Orle, leżącej w samym sercu Izerskiego Parku Ciemnego Nieba, aby wraz z przyjaciółmi z Wrocławia prowadzić zajęcia na Izerskim Plenerze Astronomiczno – Fotograficznym. To kultowe miejsce dla amatorów rozgwieżdżonego nieba, ale żadne opisy tu nie pomogą – trzeba pojechać, zobaczyć i wracać jak najczęściej.
Uczestnikami pleneru byli amatorzy, w tym całe rodziny, najczęściej do tej pory nie związani z astronomią, a tu zdobywali pierwsze umiejętności, można rzec – pierwsze szlify – i dobrze im szło. Wykonali całkiem udane obserwacje, wykorzystując wyśmienite miejscowe warunki. Przy okazji wraz z zaprzyjaźnionymi astronomami-amatorami z Czech – to przecież o miedzę – zorganizowano Astronomiczny Dzień w Jakuszycach. Były wykłady i pokazy, była też wspaniała nocna wędrówka szlakiem Jakuszyce – Orle, w trakcie której uczestnicy, zanurzeni w bezkresnym mroku, podziwiali Drogę Mleczną słuchając objaśnień zawodowych astronomów.
I w tym zawiera się odpowiedź na pytanie – co nas, obserwatorów, goni po Polsce? Czy nie możemy po prostu siedzieć na miejscu? Otóż nie możemy, musimy ciągle poszukiwać miejsc, gdzie niebo nocne jest rozgwieżdżone, a przyroda jeszcze nietknięta ludzką ręką.