Adam Michalec, Gazeta Niepołomicka
W marcu jak w garncu, mówi nam przysłowie. Tak też może być z pogodą obserwacyjną w nadchodzącym miesiącu, ale zawsze można liczyć na bezchmurny, rozgwieżdżony nieboskłon.
Gdy tylko zapadnie zmierzch, dobrze po godz. 19, przez całe pogodne niebo rozciąga się, od wschodu do zachodu, mgiełka Drogi Mlecznej. Częściowo na jej tle, jawi nam się, na zachodzie, konstelacja Oriona, czyli mitycznego myśliwego, uznawana powszechnie za najpiękniejszy gwiazdozbiór nieba zimowego i jemu poświęcony był styczniowy spacer. Nadal łatwo nam on wpadnie w oko. Przedłużając zaś Pas Oriona w dół, tuż nad horyzontem, dostrzeżemy najjaśniejsza gwiazdę na niebie, to Syriusz w gwiazdozbiorze Psa Wielkiego. Na wysokości barków Oriona, leży gwiazdozbiór Psa Małego, a wyróżnia się w nim Procjon, najjaśniejsza gwiazda w tej konstelacji.
Jeśli zaś dotrwamy w obserwacjach jeszcze zimowego nieba gdzieś do godz. 21, to na południu dostrzeżemy, w pełnej krasie ponad Galaktyką, konstelację Bliźniąt z gwiazdami Kastorem i Polluksem, cieszącymi nasze oczy swym blaskiem.
Niestety, a może na szczęście, nie wszystkie gwiazdozbiory wiążą się w jakiś tam sposób z mitologią. Powyżej tych dwóch jasnych gwiazd, z trudnością dostrzeżemy, nawet przy braku smogu i lokalnej poświaty, gwiazdozbiór Rysia, a powyżej bliżej zenitu gwiazdozbiór Żyrafy. Trzeba mięć dobry, ba sokoli wzrok by dostrzec gwiazdy w Rysiu, których jest około 50, a taki wzrok miał niewątpliwie gdańszczanin, Jan Heweliusz (1611–1687). To właśnie On, wprowadził na niebo nazwę tego gwiazdozbioru. My zaś obecnie, powinniśmy wesprzeć obserwacje Rysia, chociażby lornetką. Prawdziwym skarbem tej konstelacji jest gromada kulista gwiazd, oznaczona w katalogu symbolem NGC 2419, która jest jedną z najbardziej oddalonych gromad kulistych od płaszczyzny Drogi Mlecznej, a zawiera w sobie ponad milion gwiazd. Wokół zaś najjaśniejszej gwiazdy w Rysiu – alfy – odkryto w 2008 roku planetę, o podwójnej masie Jowisza, która ją okrąża w okresie 2,5 roku. Żyrafa to gwiazdozbiór okołobiegunowy, czyli niezachodzący u nas pod horyzont, a opisany przez holenderskiego astronoma Petrusa Planciusza (1552–1622), z początkiem XVII wieku. Również Jan Heweliusz w swym Atlasie Nieba, który był wówczas hitem wydawniczym, wyodrębnił tę konstelację, zawierająca około 50 gwiazd. Aby tam dostrzec piękną galaktykę spiralną NGC 2403, w której wciąż rodzą się nowe gwiazdy, musimy posłużyć się przynajmniej lornetką.
Jak z powyższego widać, starożytni “zagospodarowali” jasne gwiazdy, wiążąc je z mitami, a astronomom XVII-wiecznym pozostało uzupełnić nieboskłon mniej spektakularnymi gwiazdozbiorami. Ostatecznie, granice 88 gwiazdozbiorów (po 44 na obu półkulach nieba) zostały zatwierdzone przez Międzynarodową Unię Astronomiczną w 1922 roku, kładąc tym samym kres wprowadzaniu nowych konstelacji. Pozostaje nam zatem, na swój prywatny użytek dla orientacji na niebie, kreować dowolne asteryzmy. Jeśli zaś wytrwamy w obserwacjach, to dobrze po północy, Galaktyka “kładzie się” łukiem wzdłuż północnego horyzontu, umożliwiając obserwacje wiosennych gwiazdozbiorów na południowej połaci nieba: Lwa Małego i Dużego, Panny, Wolarza, Warkocza Bereniki czy Psów Gończych, a w zenicie Wielkiej Niedźwiedzicy.
Zatem do następnego spacerku po sferze niebieskiej, w atmosferze wiosennej aury, z wizytą w gwiazdozbiorach, też pewnie związanych w znacznej mierze z Mitologią.