GS: Okno na Wszechświat i Brama do Kosmosu | GN: I‑II 2017

Posted by on 28 stycznia 2017

GS: Okno na Wszechświat i Brama do Kosmosu | GN: I‑II 2017

Grze­gorz Sęk, Gazeta Nie­po­ło­micka, sty­czeń-luty 2017.

To pierw­sze znaj­duje się w Mło­dzie­żo­wym Obser­wa­to­rium Astro­no­micz­nym, gdzie każdy – przed­szko­lak, uczeń czy też osoba doro­sła może oso­bi­ście uczest­ni­czyć w miste­rium bada­nia tego, co nazy­wamy Wszech­świa­tem. Zaś Brama do Kosmosu to tytuł ogrom­nej wystawy, jaką spora grupa uczniów MOA wraz ze swo­imi nauczy­cie­lami zwie­dziła 10 grud­nia zeszłego roku.

Sama wystawa „Gate­way to Space” przy­je­chała do War­szawy wprost ze Sta­nów Zjed­no­czo­nych, gdzie zyskała patro­nat NASA.  Skła­dają się na nią minia­tury oraz auten­tyczne ele­menty i frag­menty wypo­sa­że­nia misji kosmicz­nych, poczy­na­jąc od modelu rakiety Roberta God­darda, a koń­cząc na module ze sta­cji MIR. Ale nie tylko dobór eks­po­na­tów jest tu ważny, lecz kolej­ność i spo­sób ich pre­zen­to­wa­nia. Wędro­wa­li­śmy w cza­sie i prze­strzeni, towa­rzy­sząc pio­nie­rom astro­nau­tyki – Cioł­kow­skiemu, Obe­r­thowi, von Brau­nowi, wczu­wa­li­śmy się w emo­cje Gaga­rina, prze­cie­ra­ją­cego kosmiczne szlaki dla ludzi, wresz­cie podzi­wia­li­śmy 12 śmiał­ków, któ­rzy posta­wili stopy na Księ­życu. Zaś dla scep­ty­ków – dla tych, któ­rzy nie­ła­two ule­gają wzru­sze­niom – został obraz wiel­kiego wysiłku ludz­ko­ści, aby dążyć do gwiazd. Nie od rze­czy będzie przy­po­mnieć tu pol­skiego wizjo­nera podróży kosmicz­nych – Sta­ni­sława Lema, lwo­wiaka i kra­ko­wia­nina, któ­rego powie­ści i zbiory opo­wia­dań uzmy­sła­wiały kło­poty zwią­zane z obo­jęt­no­ścią Kosmosu wobec życia na Ziemi. Entu­zja­ści podróży kosmicz­nych powinni o tym pamiętać.

 

 

Kiedy już zapo­zna­li­śmy się z histo­rią astro­nau­tyki, obej­mu­jącą pra­wie 60 lat – pro­szę pamię­tać, że od pierw­szego wzlotu maszyny cięż­szej od powie­trza do lądo­wa­nia czło­wieka na Księ­życu upły­nęło zale­d­wie lat 66 – naj­wy­tr­walsi mogli zasiąść przed ekra­nami symu­la­to­rów lub na fote­lach dają­cych moż­li­wość ruchu w wielu płasz­czy­znach, aby w suge­stywny spo­sób poczuć się jak uczest­nicy misji kosmicz­nych. To działa, tak wła­śnie rodzą się przy­szli astro­nauci, inży­nie­ro­wie, bada­cze Kosmosu. Lądo­wa­nie na powierzchni Marsa czy też pro­jek­to­wa­nie misji zało­go­wej na inną pla­netę będzie prze­cież udzia­łem tych wła­śnie, któ­rzy teraz zdo­by­wają sto­sowne wykształcenie.

 

I tu nie spo­sób nie nawią­zać do histo­rii MOA – otóż w roku 1990 grupa uczest­ni­ków zajęć astro­no­micz­nych odwie­dziła wystawę TECHNOSPACE, poświę­coną osią­gnię­ciom kosmo­nau­tyki, świeżo wtedy otwartą w Bruk­seli. Wyjazd ten, jak pisze we wspo­mnie­niach jego uczest­nik, dziś nauczy­ciel MOA, otwo­rzył uczniom oczy na świat roz­wi­nię­tej tech­no­lo­gii. Dziś już nie musimy jeź­dzić za gra­nicę, takie wystawy odwie­dzają Pol­skę, i to jest też miara awansu cywi­li­za­cyj­nego, jakiego dozna­li­śmy w latach wolności.