Dwie piękne mgławice na jednym zdjęciu

Posted by on 02 czerwca 2020

Dwie piękne mgławice na jednym zdjęciu

Mgła­wice M8 oraz M20 leżą na nie­bie (ale już nie w prze­strzeni) tak bli­sko, że miesz­czą się w polu widze­nia tele­skopu T9 nale­żą­cego do sieci iTelescope.

Oko­lica jest gęsto zalud­niona – to obszar gwiaz­do­zbioru Strzelca, samo serce Drogi Mlecz­nej, stąd mno­gość kolo­ro­wych kro­pek – każda z nich to gwiazda. Dwie barwne plamy przy­cią­gają wzrok, choć w Pol­sce dostrzec je nie­by­wale trudno – 15 stopni nad hory­zon­tem to nawet w Biesz­cza­dach jest nie lada wyzwa­nie. Za to w Austra­lii, gdzie jest posa­do­wiony wspo­mniany tele­skop, będący w isto­cie astro­ka­merą wypo­sa­żoną w potężną, szes­na­sto­me­ga­pik­se­lową matrycę CCD, mgła­wica Laguna i mgła­wica Trój­dzielna, bo takie nazwy potoczne noszą nasze obiekty, masze­rują w tym sezo­nie w pobliżu zenitu.

Dla posia­da­cza nie­wiel­kiej lor­netki musi to być nie­zły widok. A my zado­wo­limy się tym zdję­ciem, które powstało przez nało­że­nie czte­rech czarno-bia­łych ramek, naświe­tlo­nych przez fil­try czer­wony, zie­lony, nie­bie­ski oraz tak zwany filtr lumi­nan­cji, odci­na­jący ultra­fio­let wraz z podczerwienią.

 

 

Wiemy już, skąd się wzięły kolory na zdję­ciu, ale czemu same obiekty tak dziw­nie świecą? Skąd tyle czer­wieni, no i ta nie­sa­mo­wita nie­bie­skość w gór­nej czę­ści mgła­wicy Trifid?
Zacznijmy od gwiazdy 9 Strzelca. To gorąca, masywna gwiazda, do tego podwójna. Łączna masa obu skład­ni­ków prze­kra­cza 90 mas Słońca – to wygodny spo­sób na poda­wa­nie mas gwiazd, znacz­nie wygod­niej­szy ani­żeli ope­ro­wa­nie kilo­gra­mami. Takie olbrzymy żyją krótko i koń­czą jako super­nowe. To będą praw­dziwe fajer­werki, ale jesz­cze musimy pocze­kać – to kwe­stia poje­dyn­czych milio­nów lat. Na razie potężne dawki nie­wi­dzial­nego pro­mie­nio­wa­nia ultra­fio­le­to­wego, wysy­łane z powierzchni gwiazd o tem­pe­ra­tu­rze prze­kra­cza­ją­cej 40 tysięcy Kel­wi­nów, joni­zują ota­cza­jący gaz, głów­nie wodór. Po krót­kim cza­sie elek­trony ponow­nie łączą się z pro­to­nami – nazy­wamy ten pro­ces rekom­bi­na­cją, a towa­rzy­szy mu emi­sja pro­mie­nio­wa­nia widzial­nego, głów­nie w zakre­sie fal dłu­gich, co odpo­wiada za cha­rak­te­ry­styczną, czer­wo­nawą barwę mgławicy.

Ale to nie koniec, bowiem mamy tam jesz­cze około 100 bar­dzo mło­dych i bar­dzo gorą­cych gwiazd, choć nie tak masyw­nych jak poprzed­niczki. Two­rzą one gro­madę otwartą ozna­czoną sym­bo­lem NGC 6530. Ich pro­mie­nio­wa­nie wal­nie przy­czy­nia się do efek­tow­nego wyglądu mgła­wicy Laguna, roz­świe­tla­jąc ją od wewnątrz. Cie­kawe są rów­nież te obszary, z któ­rych nie docho­dzi żadne świa­tło widzialne – jest ich tu sporo, nazy­wane są glo­bu­lami Boka, a w isto­cie sta­no­wią kokony z gazu i pyłu, wewnątrz któ­rych two­rzą się gwiazdy. Z tego też powodu cała mgła­wica Laguna nosi miano obszaru gwiaz­do­twór­czego. Mgła­wicę Laguna dzieli od nas dystans około czte­rech tysięcy lat świetl­nych – to nie­zbyt pewna liczba – zaś jej sąsiadka na zdję­ciu, czyli mgła­wica M20, poło­żona jest – no wła­śnie, tego też dobrze nie wiemy. Ale świeci jesz­cze pięk­niej niż poprzed­niczka. Dolna, czer­wo­nawa część mgła­wicy pro­mie­niuje dzięki mecha­ni­zmowi rekom­bi­na­cji, ener­gii ultra­fio­le­to­wej dostar­cza jej gorący olbrzym HD164492. Ciemne włókna, któ­rym obiekt zawdzię­cza swoją nazwę, to pasma pyłu, wewnątrz któ­rych zacho­dzą inten­sywne pro­cesy gwiaz­do­twór­cze. Cała mgła­wica zawiera setki mło­dych gwiazd, zatem nie bez powodu nazy­wana jest gwiezd­nym żłob­kiem. Górna, nie­bie­skawo świe­cąca część mgła­wicy barwę swoją zawdzię­cza pro­ce­som odbi­ja­nia i roz­pra­sza­nia świa­tła w zim­nym gazie, skła­da­ją­cym się z wodoru ato­mo­wego i czą­stecz­ko­wego, wzbo­ga­co­nym ato­mami tlenu i siarki. Taki obiekt nazy­wamy mgła­wicą reflek­syjną – świa­tło odbite ma taki sam skład spek­tralny, jak świa­tło pada­jące. Na koniec jesz­cze dwie cie­ka­wostki. W gór­nej czę­ści zdję­cia wid­nieje nie­wielka otwarta gro­mada gwiazd, zwana Webb Cross Clu­ster. Zaś na dole po lewej roz­ciąga się spory obszar zajęty przez zespół mgła­wic reflek­syj­nych, obej­mo­wa­nych cza­sem wspólną nazwą IC 4685. Nie są to tak efek­towne obiekty, jak oma­wiane wcze­śniej, ale ich obec­ność prze­ka­zuje nam ważną wia­do­mość – na kie­runku ku cen­trum Galak­tyki, czyli w tak zwa­nym ramie­niu Strzelca, jest sporo mate­rii w postaci gwiazd, gazu oraz pyłu. Mate­ria ta świeci na wiele róż­nych spo­so­bów – dzięki wyso­kiej tem­pe­ra­tu­rze, wsku­tek rekom­bi­na­cji czy wresz­cie po pro­stu odbi­ja­jąc pada­jące świa­tło pobli­skich gwiazd. Wszystko to razem two­rzy zachwy­ca­jące obrazy, podobne to tych przed­sta­wio­nych na zdję­ciu, pocho­dzą­cym z austra­lij­skiego tele­skopu T9.

 

 

Grze­gorz Sęk