Ogromny, niemal kolisty krater, efektownie położony na skraju Morza Chmur – przyciąga wzrok każdego, kto obróci spojrzenie w stronę Księżyca w odpowiedniej fazie. Urody dodają mu jasne promienie, centralnie rozchodzące się od kaldery na setki kilometrów. Nazwany imieniem naszego astronoma przez włoskiego astronoma, jezuitę Ricciolego. Powiadają, że to nie z sympatii dla twórcy systemu heliocentrycznego, którego Riccioli był zdecydowanym przeciwnikiem, ale z racji położenia krateru na skraju Oceanu Burz, co dawało nadzieję, jakże płonną, że kiedyś zaleją go fale.
W wyniku uderzenia o powierzchnię naszego satelity powstało czterokilometrowe zagłębienie o średnicy 93 kilometrów. Zdarzyło się to całkiem niedawno, bo tylko miliard 100 milionów lat temu, i właśnie erę dziejów księżycowych, zapoczątkowaną tym kataklizmem nazywamy erą kopernikańską.
Przed kilkunastu laty wysiłkiem naszej uczennicy powstał trójwymiarowy model tegoż krateru w skali jeden do dwustu tysięcy, zachowujący proporcje wszystkich rozmiarów. Oddaje on takie charakterystyczne cechy kraterów księżycowych, takich jak płaskie dno, tarasowate zbocza czy też obecność górki centralnej. Uczniowie odwiedzający naszą placówkę mają okazję nie tylko oglądać model, ale także mogą go poznawać dotykiem, podobnie jak nieco młodszy model marsjańskiego wulkanu Olympus Mons.
Grzegorz Sęk