Zjawisko Gwiazdy Betlejemskiej z punktu widzenia astronomii

Posted by on 21 grudnia 2018

Zjawisko Gwiazdy Betlejemskiej z punktu widzenia astronomii

Zazwy­czaj w oko­licy Świąt Bożego Naro­dze­nia poja­wiają się wypo­wie­dzi astro­no­mów bądź popu­la­ry­za­to­rów tej nauki na temat mitu Gwiazdy Betle­jem­skiej. Więk­szość z nich usi­łuje ziden­ty­fi­ko­wać obiekt lub zja­wi­sko, jakie dało począ­tek słyn­nym wer­som z Ewan­ge­lii św. Łuka­sza, któ­rych tu przy­ta­czać nie trzeba. Tylko nie­wielu jed­nak zacho­wuje scep­ty­cyzm uwa­ża­jąc, że żaden obiekt ani żadne zja­wi­sko astro­no­miczne widoczne na ówcze­snym nie­bie nie odpo­wiada opi­sowi – i to nie dla­tego, że ten jest nie­do­kładny albo wręcz błędny, lecz z zupeł­nie innego powodu.

Przy­toczmy jed­nak owe przy­pusz­cze­nia w dowol­nej kolej­no­ści, bez próby ich uprawdopodobnienia:

  • trzy­krotna koniunk­cja (złą­cze­nie) Jowi­sza i Saturna w siód­mym roku p.n.e.
  • koniunk­cja Saturna, Jowi­sza i Marsa w szó­stym roku p.n.e.
  • nie­zwy­kły układ Marsa, Jowi­sza, Księ­życa i Saturna w pią­tym roku p.n.e.
  • gwiazda super­nowa w naszej Galak­tyce z pią­tego roku p.n.e.
  • gwiazda super­nowa w galak­tyce M31
  • jasny meteor lub bolid
  • pla­neta Merkury
  • kometa

Oprócz odczy­tań dosłow­nych są jesz­cze inter­pre­ta­cje sym­bo­liczne lub czy­sto astro­lo­giczne. Pamię­tajmy, że dwa tysiące lat temu nie ist­niała nauka w zna­nym nam sen­sie, wie­dza o świe­cie dostępna była zna­ją­cym pismo kapła­nom czy też magom, a korzy­sta­nie z niej naj­czę­ściej wyni­kało z potrzeb reli­gij­nych. Dopiero opu­bli­ko­wa­nie około roku 140 naszej ery szcze­gó­łów sys­temu geo­cen­trycz­nego przez Klau­diu­sza Pto­le­me­usza umoż­li­wiło ukła­da­nie kom­plet­nych tablic z danymi doty­czą­cymi poło­żeń obiek­tów astronomicznych.

Fakty te na pewno nie były znane ewan­ge­li­stom, zatem pozo­staje przy­pusz­cze­nie, że poję­cie Gwiazdy Betle­jem­skiej było czy­sto sym­bo­liczne i doty­czyło znaku potę­gu­ją­cego kró­lew­skość i przy­szłe pano­wa­nie nad świa­tem nowonarodzonego.

Zatem spró­bujmy spoj­rzeć na niebo dzienne i nocne oczami wykształ­co­nego miesz­kańca Bli­skiego Wschodu, który żyje w cza­sach tuż przed naszą erą i zasta­nówmy się jak ten widok inter­pre­tuje. Na pewno wyróż­nia on spo­śród wielu “świe­ci­deł nie­bie­skich” sie­dem tak zwa­nych wtedy “pla­net”. Są to w hie­rar­chii waż­no­ści: Słońce, Księ­życ, Jowisz, Saturn, Mars, WenusMer­kury. Wszyst­kie one poru­szały się wzglę­dem gwiazd sta­łych, a te, wraz z uno­szącą je sferą nie­bie­ską, jed­no­staj­nie okrą­żały Zie­mię raz na dobę. Ich ścieżki nie były jed­nak dowolne, już dawno bowiem zauwa­żono, że wszyst­kie “pla­nety” trzy­mają się w pobliżu pasa który nazwano zodia­kal­nym, dziś mówimy o ekliptyce.
Stąd wzięły się znaki zodiaku – po pro­stu podzie­lono ów pas na dwa­na­ście rów­nych czę­ści przy­da­jąc im fan­ta­zyjne nazwy. W ten spo­sób na każdy moment można było wska­zać znak, w któ­rym znaj­do­wała się dowolna “pla­neta”. Ana­li­zo­wa­nie ich wza­jem­nych ukła­dów dopra­wione pomy­sło­wo­ścią naszych przod­ków dopro­wa­dziło do roz­woju astro­lo­gii “orze­ka­ją­cej”, czyli prze­po­wia­da­ją­cej bez­po­śred­nią przy­szłość. Zaś podej­ście rachun­kowe, czyli ana­li­zo­wa­nie histo­rycz­nych pozy­cji na przy­kład Słońca i Księ­życa, pozwa­lało na prze­wi­dy­wa­nie zaćmień obu ciał. Ale już takie zja­wi­ska, jak komety czy bolidy, choć musiały budzić grozę i zain­te­re­so­wa­nie, nie były przed­mio­tem ana­liz rachun­ko­wych z racji zali­cza­nia ich do kate­go­rii „ziem­skich”. Z tego też powodu należy odrzu­cić bar­dzo popu­larną hipo­tezę, iż Gwiazdę Betle­jem­ską sta­no­wiło jedno z nich. Także i pozo­stałe wymie­nione obiekty lub zja­wi­ska, jak już wspo­mnia­łem, słabo nadają się do przy­pi­sy­wa­nej im nie­kiedy roli. Pozo­staje kon­sta­ta­cja, iż mit Gwiazdy Betle­jem­skiej został przy­dany w rela­cji Łuka­sza Ewan­ge­li­sty jako ale­go­ria dla wytłu­ma­cze­nia spo­sobu, w jaki Mago­wie tra­fili do Betle­jem, zaś oni z kolei mogli kie­ro­wać się prze­po­wied­nią wyni­ka­jącą z nie­co­dzien­nego układu pla­net na nie­bie, sta­no­wią­cego tak zwany “horo­skop królewski”.

Ale bez względu na to, czy Gwiazda Betle­jem­ska na nie­bie ist­niała czy też nie, warto się zachwy­cić rośliną o nazwie poin­se­cja nadobna, która zakwita aku­rat w grud­niu, ma pokrój w kształ­cie gwiazdy i dla­tego zasłu­żyła sobie na potoczną nazwę gwiazdy betle­jem­skiej.

 

Zaś w ponie­dzia­łek, 24 grud­nia po zmierz­chu na nie­bie zalśnią gwiazdy, z któ­rych dwie naj­wcze­śniej przy­cią­gną naszą uwagę. Będą to – biało-nie­bie­ska Wega na zachod­niej czę­ści nieba oraz biało-poma­rań­czowa Kapella po jego prze­ciw­nej, czyli wschod­niej stro­nie. Zaś pomię­dzy nimi, patrząc w kie­runku połu­dnio­wym dostrze­żemy też jasne, czer­wo­nawe świa­tełko – ale to nie będzie gwiazda, tylko pla­neta Mars.

 

Bez względu na pogodę na zewnątrz życzymy Pań­stwu pogody ducha w całym okre­sie Świą­teczno-Nowo­rocz­nym, zaś już z począt­kiem stycz­nia zapra­szamy na pre­lek­cje, seanse i pokazy w naszym Obserwatorium.

Oso­bom pra­gną­cym pogłę­bić zna­jo­mość oma­wia­nego tematu pole­cam lek­turę arty­kułu “Gwiazda Betle­jem­ska” w dwu­mie­sięcz­niku “Ura­nia – Postępy Astro­no­mii” nr 6 z roku 2015, strony od 8 do 11 oraz obej­rze­nie w ser­wi­sie Youtube sie­dem­na­stego odcinka pro­gramu ASTRONARIUM.

 

Grze­gorz Sęk