W tym trudnym czasie izolacji domowej cały czas działamy! Pozostajemy nieustannie do Waszej dyspozycji, a w związku z tym mamy kolejną, zupełnie nową propozycję.
Otwieramy niekończącą się (mamy nadzieję) sesję PYTAŃ i ODPOWIEDZI pod hasłem:
Zapytaj Astronoma
Jeśli masz pytania dotyczące astronomii, astrofizyki czy astronautyki lub nie miałeś odwagi lub możliwości zadania pytań, możesz do nas napisać.
W możliwie najkrótszym czasie odpowiedź na zadane pytanie pojawi się na tej stronie.
Na Wasze pytania odpowiadają zawodowi astronomowie, pracujący w Młodzieżowym Obserwatorium Astronomicznym w Niepołomicach.
Janusz Nicewicz
Pytania prosimy przesyłać poprzez poniższy formularz.
Wasze PYTANIA – Nasze ODPOWIEDZI!
[pytania – pisownia oryginalna]
Witaj Wiktorze
Dziękuję za bardzo trafne pytania. Jeśli chodzi o zderzenia gwiazd, to jak najbardziej może się to wydarzyć. We Wszechświecie obserwujemy wiele układów podwójnych, tzn. takich, które składają się z dwóch gwiazd. Okrążają one wspólny środek masy. Jednak stopniowo zacieśniają swoje orbity, co w efekcie doprowadza do zderzenia się takich gwiazd. Dotyczy to nie tylko zwykłych gwiazd, ale też gwiazd neutronowych i czarnych dziur. Co zresztą zaowocowało detekcją fal grawitacyjnych.
W roku mamy kilkadziesiąt rojów meteorów. Jedne słabsze inne obfitujące w “spadające gwiazdy”. Aktywność roju określa się liczbą ZHR (liczba meteorów, jaką może zaobserwować na bezchmurnym niebie pojedynczy obserwator podczas jednej godziny przy widoczności granicznej LM = 6,5 mag i radiancie roju meteorów w zenicie), im wyższa tym więcej możemy zaobserwować meteorów. Jednak w praktyce liczba ta jest mniejsza, gdyż na obserwacje ma wpływ obecność Księżyca na niebie, miejsce obserwacji, zachmurzenie itp. Pełna lista rojów meteorów jest dostępna np. na stronie https://pl.wikipedia.org/wiki/Lista_roj%C3%B3w_meteor%C3%B3w
W tej chwili najmniejszą znaną gwiazdą jest EBLM J0555-57Ab, oddalona jest od Ziemi o ok 600 lat świetlnych w gwiazdozbiorze Malarza. Jest wielkości Saturna, a jej masa to 85 mas Jowisza. Mniejsze są białe karły i gwiazdy neutronowe, ale są to pozostałości po śmierci masywnych gwiazd.
Janusz Nicewicz
Dziękuję za ciekawe pytanie. Otóż jest kilka powodów, dla których nasz Naturalny Satelita jest dla nas ważny (pomijając fakt, że tak naprawdę, jest to fragment Ziemi, oderwany podczas kolizji z obiektem wielkości Marsa, jakieś 4,5 mld lat temu):
- Obecność Księżyca stabilizuje oś obrotu Ziemi, która jest nachylona pod kątem 23 stopnie 26 minut. Dzięki temu występują na Ziemi strefy klimatyczne, które są stabilne. Nie grozi nam „przewrócenie się na bok”, jak np. Uran.
- Księżyc jest naszym obrońcą. Niewidoczna z Ziemi strona Księżyca jest mocno zryta kraterami, czyli coś, co mogło spaść na Ziemię, Księżyc „przyjął na plecy”
- Przyciąganie grawitacyjne Księżyca (i Słońca), powoduje powstanie sił pływowych, czego jednym z efektów są pływy mórz i oceanów. Dzięki temu życie, które powstało pierwotnie w wodzie, miało możliwość wyjścia na ląd i ewolucję do postaci zwierząt lądowych
- Oddziaływanie grawitacyjne Księżyca powoduje wydłużenie doby w czasie setek milionów lat. Obecnie to niecałe 24 godziny i stopniowo się wydłuża
- Ruch Księżyca wokół Ziemi legł u podstaw kalendarza księżycowego używanego w Babilonie, Rzymie czy Judaizmie
- Myśląc przyszłościowo, Księżyc stanie się idealnym miejscem do budowy przyszłych obserwatoriów astronomicznych. Brak atmosfery, brak zakłóceń radiowych i świetlnych i noc trwająca dwa tygodnie, to optymalne warunki do obserwacji
- Gdyby nie Księżyc, być może w ogóle by nas tu niebyło. Może życie na Ziemi wyginęłoby wskutek zderzenia z wielką planetoidą, może zmiany klimatu byłyby tak wielkie, iż żadne formy życia nie przystosowałyby się. Są to tylko przypuszczenia. Jednak bez względu na to, miło jest czasem popatrzeć na naszego Naturalnego Satelitę.
Z wyrazami szacunku
Janusz Nicewicz
Dziękuję za pytanie
Uściślając, Księżyc wcale nie jest zawsze w tej samej odległości od Ziemi. Jego orbita jest elipsą, z perygeum (punktem najbliżej Ziemi) w odległości 363 104 km i apogeum (najdalej od Ziemi) 405 696 km. Różnica wynosi ok 42500 km.
Natomiast obecność Księżyca i Słońca sprawia, że nasza planeta jest nieustannie rozciągana i zgniatana wskutek oddziaływań grawitacyjnych między tymi ciałami. Siły te, nazywamy siłami pływowymi. Są one odpowiedzialne między innymi za pływy mórz i oceanów. Najsilniejsze pływy (syzygijne) występują, gdy wpływy Słońca i Księżyca dodają się do siebie (tj., gdy Księżyc, Ziemia i Słońce znajdują się w linii prostej – w trakcie pełni oraz nowiu Księżyca). Natomiast, gdy wpływ Słońca i Księżyca nie sumuje się (Księżyc, Ziemia i Słońce tworzą kąt prosty), pływy są najsłabsze (pływ kwadraturowy). Mam nadzieję, że rozwiałem Twoje wątpliwości.
Pozdrawiam
Janusz Nicewicz
Żeby zostać astronomem/astrofizykiem, trzeba ukończyć studia astronomii. W Polsce kierunek astronomia jest na: Uniwersytecie Jagiellońskim, Warszawskim, Toruńskim, Zielonogórskim, Wrocławskim, Poznańskim. Obecnie studia podzielone są na dwa etapy: studia pierwszego stopnia z uzyskaniem licencjatu i drugiego stopnia z magisterium. Dodatkowo etap trzeci, czyli szkoła doktorska, po której uzyskuje się tytuł doktora i tym samym staje się samodzielnym pracownikiem naukowym. Każdy z wymienionych wyżej uniwersytetów specjalizuje się w wąskiej gałęzi astronomii. Dlatego warto sprawdzić na stronach uczelni, jaka jest specjalizacja danego instytutu. Dodatkowo na uczelniach pedagogicznych można studiować fizykę z astronomią, ale na dyplomie i tak jest wpisany kierunek fizyki.
Co do pracy, to studia astronomii zupełnie nas nie ograniczają. Można pracować w MC Donaldzie, kopać rowy;) a tak na serio, jeśli ktoś zostaje na doktoracie, to z reguły zostaje później na uczelni. Często wyjeżdżają świeżo upieczeni doktorzy na staże zagranicę. Część absolwentów pracuje w szkołach, część w bankach, część ma własne działalności gospodarcze. Studia astronomii dają solidne wykształcenie matematyczne, fizyczne i informatyczne, więc absolwent astronomii spokojnie sobie poradzi na rynku pracy.
Co do zarobków… wiele zależy od stopnia naukowego, stażu pracy. Do tego dochodzą też granty, stypendia i inne. Dlatego zostawiam tą kwestię bez komentarza.
Z wyrazami szacunku
Janusz Nicewicz
Ciekawy pomysł jednak ma kilka błędów:
- Po pierwsze pojęcie Ciemnej Energii zostało wprowadzone, z powodu problemu brakującej masy (gęstości masy/energii) w całkowitym bilansie masy Wszechświata (nawet z uwzględnieniem ciemnej materii). Wynika to z rozbieżności danych obserwacyjnych. Z jednej strony mamy obserwacje wskazujące na przyspieszoną ekspansję Wszechświata (np. supernowe), z drugiej oszacowanie masy widocznej części Wszechświata (gwiazdy, galaktyki, obłoki itp.) Ich różnica wynosi ok 68%. Jednak z równań Ogólnej Teorii Względności wynika, że takie przyspieszenie jest możliwe tylko przy złamaniu silnego warunku energetycznego (ρ+3p≥0). Przyjmuje się obecnie, że obecność ciemnej energii łamie ten warunek, że co prawda gęstość tej energii jest dodatnia, ale jej ciśnienie ujemne. Druga zasada termodynamiki wyklucza jednak sytuację, w której ciśnienie jest ujemne. W konsekwencji za przyspieszanie ekspansji Wszechświata nie może odpowiadać żadna postać materii zbudowana nawet z tych najbardziej egzotycznych cząstek. Dlatego mówimy o „Ciemnej Energii”, bo nie wiemy, czym ona jest.
- Założenie istnienia więcej niż jednego wszechświata, wymaga założenia wielowymiarowej „nadprzestrzeni”, czego po prostu nie obserwujemy. Oczywiście teoria superstrun czy M‑bran zakłada istnienie nawet 11tu i więcej wymiarów, ale jest to zabieg matematyczny ułatwiający obliczenia. W fizyce podstawowym założeniem jest tzw. Brzytwa Ockhama – nie twórzmy bytów ponad konieczność. Wiec skoro doświadczalnie nie da się stwierdzić istnienia więcej niż 4 wymiarów to nie musimy się tym przejmować.
- Załóżmy poprzez chwilę, że istnieją te dodatkowe wszechświaty. Żeby ich wpływ grawitacyjny na nasz wszechświat miał go rozciągać i to coraz szybciej, to oznacza, że wszystkie dodatkowe wszechświaty musiałyby być rozłożone równomiernie wokół naszego i w dodatku wszystkie powinny się kurczyć lub jakoś poruszać by wytłumaczyć przyspieszoną ekspansję naszego wszechświata z tą samą prędkością, co jest niemożliwe do zrealizowania.
- Równomierne rozmieszczenie takich wszechświatów, sprawia, że niweluje się wpływ grawitacyjny na nasz Wszechświat. Więc nie mają one wpływu na obserwowany Wszechświat.
- Jeśli byłyby rozmieszczone nierównomiernie, powinniśmy to zaobserwować w mikrofalowym promieniowaniu tła (a tego nie obserwujemy)
- Założenie istnienia wieloświatów zakłada nieskończenie wiele takich tworów. Tu pojawia się pewien paradoks:, Jeśli mamy nieskończenie wiele wszechświatów, to każda nawet najbardziej nieprawdopodobna sytuacja czy układ będzie realizowany i to nieskończenie wiele razy!!!
Jako podsumowanie: Pana teoria wymaga dopracowania (nie twierdzę, że jest błędna, ale na bazie współczesnej fizyki nie może być poprawna). Zachęcam do przeczytania takich pozycji jak:
„Niedomknięty bilans wszechświata” Tadeusza Pabiana
„Kwantowy Kosmos” Clausa Kiefera
I bardziej zaawansowana:
„Elementy Kosmologii” Leszka Sokołowskiego
Janusz Nicewicz
Witam serdecznie i dziękuję za ciekawe pytanie.
Z tego, co udało mi się na szybko ustalić równonoc wiosenna w Egipcie (Karnaku – dla tego miejsca wyznaczałem) miała miejsce 15 kwietnia 3000 r p.n.e o godzinie 2:54. Punkt Barana, czyli równonocy wiosennej wypadał wtedy na tle gwiazdozbioru Byka. Jeśli Pani pozwoli postaram się jeszcze potwierdzić te dane, ale potrzebuję na to kilka dni. Bo nie jestem pewny kodu programu jak sobie radzi z latami przed naszą erą a po drodze były reformy kalendarza. Licząc dzisiejszą rachubą kalendarza powinna to być powyższa data, ale jest to jeszcze do weryfikacji.
Janusz Nicewicz
Witam raz jeszcze.
W odniesieniu do poprzedniego maila sprawa równonocy wiosennej 3000 r p.n.e wygląda tak:
Data, którą podałem (15 kwietnia) jest według kalendarza Juliańskiego
Według kalendarza Gregoriańskiego (tego, którego używamy) powinno to być 21 marca +/- 1 dzień.
Problem jest taki, że kalendarz gregoriański używany jest dopiero od 1582 roku, a juliański od 45 r p.n.e. w programach, w których sprawdzałem daty, jeśli cofamy się przed 1582 rok, data automatycznie podawana jest według kalendarza juliańskiego. Wątpliwość budzi podawanie daty według kalendarza, który wtedy nie obowiązywał.
Można by podać datę wg kalendarza żydowskiego, który zaczyna się 7 października 3761 r p.n.e. To był by jakiś 5 Nisan 760 roku.
Ciężko mówić o kalendarzu egipskim, który mniej więcej wtedy powstawał, więc daty w tym kalendarzu nie potrafię podać.
Pewne jest, że wtedy punkt Barana (równonocy wiosennej) znajdował się na tle gwiazdozbioru Byka.
Pozdrawiam serdecznie
Janusz Nicewicz
Witam serdecznie i dziękuję za ciekawe pytanie.
Rozpocznę od tego, że inna siła odpowiada za „krążenie” elektronu wokół protonu, czy ogólnie jądra atomowego, a inna odpowiada za krążenie Księżyca wokół Ziemi. W pierwszym przypadku jest to siła elektrostatyczna, w drugim siła grawitacji. Dalej, mówimy, że coś krąży wokół czegoś, ale jest to zbytnie uproszczenie. Obiekty krążą wokół wspólnego środka masy danego układu. Oczywiście w przypadku dużej różnicy mas, środek masy jest wewnątrz masywniejszego ciała. Po trzecie już sam ruch naszej Galaktyki uwarunkowany jest oddziaływaniem grawitacyjnym pozostałych galaktyk w Grupie Lokalnej. Zaś ruch Grupy Lokalnej Galaktyk podlega oddziaływaniu wszystkich galaktyk i gromad galaktyk w supergromadzie Panny. Pomiary ruchu Drogi Mlecznej i całej supergromady w Pannie sugerują, iż poruszają się w stronę tzw. Wielkiego Atraktora, ciągnącego się od gwiazdozbioru Centaura, aż po Pawia. Jest to już wielkoskalowa struktura Wszechświata.
Kolejną rzeczą jest względność ruchu. Zawsze ruch odnosimy do czegoś. Pojawia się pytanie czy nasz obserwowany wszechświat także się porusza. Ale nie mamy punktu odniesienia, względem czego się porusza. I na koniec jak sam Pan napisał może istnieć jeszcze większa część Wszechświata, której jeszcze nie widzimy, dlatego, że światło tych obszarów jeszcze do nas nie dotarło. Ale skoro światło do nas nie dotarło, to także żadne oddziaływanie z tamtych rejonów też do nas nie dotarło. Dlatego nie musimy się „martwić” o tamte części wszechświata.
Jeszcze sprawa natury kosmologicznej. Jeśli Wszechświat, jako całość wiruje, to, wokół czego? Musiałby istnieć wyróżniony punkt i kierunek we Wszechświecie, co przeczy zasadom kosmologicznym, które głoszą, że Wszechświat jest jednorodny i izotropowy. Czyli w każdym kierunku i z każdego miejsca jest taki sam. To z kolei wynika z obserwacji i praw fizyki.
Mam nadzieję, ze trochę rozwiałem Pana wątpliwości.
Pozdrawiam serdecznie
Janusz Nicewicz
Zacznijmy od teleskopu. Rozróżniamy dwa rodzaje instrumentów obserwacyjnych: lunety i teleskopy.
Lunety to instrumenty obserwacyjne, których głównym elementem skupiającym światło jest soczewka.
Teleskop to instrument obserwacyjny, którego głównym elementem skupiającym światło jest lustro. Im większa średnica soczewki/lustra, tym więcej światła taki instrument może zebrać. Dzięki temu widzimy słabsze obiekty i możemy stosować większe powiększenia.
Lunety najczęściej dają obraz prosty (tzn. góra jest górą a dół jest dołem). W teleskopach z kolei obraz jest odwrócony (góra jest dołem, a dół jest górą, lub zamienione są strony prawa z lewą).
Drugi ważny parametr to ogniskowa teleskopu/lunety. Im dłuższa tym większe otrzymamy powiększenie dla danego okularu. Dla lunet popularne są ogniskowe od 700 do 900 milimetrów, teleskopy z reguły mają dłuższe ogniskowe do 1500 milimetrów.
Bardzo ważny jest montaż teleskopu/lunety. Mamy dwa podstawowe: azymutalny i paralaktyczny. W obu przypadkach, dla tańszych instrumentów, montaże są delikatne i bardzo podatne na drgania. Zaś dobre i wytrzymałe montaże są drogie. Azymutalne są proste w obsłudze (góra, dół, prawo, lewo) zaś paralaktyczne umożliwiają zamontowanie napędu do śledzenia „ruchu nieba”.
Co do samych modeli to zachęcam do sprawdzenia stron:
Deltaoptical.pl
Teleskopy.pl
Poniżej kilka przykładów teleskopów:
https://deltaoptical.pl/teleskop-sky-watcher-dobson‑6?from=listing
https://deltaoptical.pl/teleskop-sky-watcher-bk-mak-102-eq2-102‑1300?from=listing
https://deltaoptical.pl/teleskop-celestron-powerseeker-127-eq?from=listing
https://teleskopy.pl/product_info.php?cPath=21_34&products_id=1501&lunety=Teleskop%20Sky%20Watcher%20Synta%20N%20130%20650%20EQ%202%20BKP13065EQ2
Zachęcam też do obejrzenia krótkiego filmiku przygotowanego przez deltaoptical: https://www.youtube.com/watch?v=NDzQ8rLuJwM
Co do publikacji:
Dobrą pomocą w orientacji na sferze niebieskiej jest obrotowa mapa nieba. Daje możliwość ustawienia wyglądu nieba na dowolny dzień i godzinę.
Z książek można polecić:
Andrzej Branicki „W stronę nieba, interaktywna szkoła astronomii”
Marek Substyk „Poradnik Miłośnika Astronomii”
Przemysław Rudź „Astronomia bez tajemnic”
I trochę bardziej zaawansowane:
Andrzej Branicki „Na własne oczy” i „Obserwacje i pomiary astronomiczne”
Mam nadzieję, że moja odpowiedź będzie pomocna a w razie dodatkowych pytań proszę o kontakt.
Janusz Nicewicz
Dokładnie tak! Kolor gwiazdy zależy od jej temperatury. Chłodne gwiazdy jak Aldebaran z Byka czy Betelgeza z Oriona mają temperaturę ok 3500 – 4500 Kelwinów (Kelwin to jest trochę inna skala temperatury). Słońce jest żółte i ma około 6000 K zaś najgorętsze jak Wega z gwiazdozbioru Lutni (Liry) mają około 50000 K i są niebieskawe. Czyli im cieplejsze tym bardziej niebieskie widzimy gwiazdy.
Teraz ewolucja przystosowała nasze oczy do rejestracji jak największej ilości promieniowania, które generuje Słońce; to jest około 5500 angstremów, czyli barwa żółtawa. Gdyby Słońce było cieplejsze a co za tym idzie świeciłoby mocniej na krótszych długościach fal, (czyli bardziej na niebiesko), życie na Ziemi musiałoby się do tego przystosować. I tak (przy założeniu, że mamy taką samą atmosferę) na przykład niebo zamiast niebieskie byłoby fioletowe lub całkiem czarne, trawa zamiast zielona byłaby niebieska a Słońce znikałoby na długo przed osiągnięciem horyzontu. Lecz gdyby Słońce było chłodniejsze i świeciło głównie w zakresie czerwieni i podczerwieni, niebo byłoby żółte, choć ilość światła sprawiłaby, że byłoby o wiele ciemniejsze a trawa brązowa! Pytanie czy życie mogłoby istnieć na takiej Ziemi? Raczej nie, bo w przypadku gwiazd gorących mielibyśmy tu temperatury kilkuset stopni Celsjusza a gdyby to był czerwony karzeł to Ziemia by pewnie zamarzła.
Janusz Nicewicz
Co do kosmologii to musimy trochę doprecyzować. Bo kosmologia, jako część astronomii dzieli się na kosmologię obserwacyjną i teoretyczną. W kosmologii obserwacyjnej mamy do czynienia z głębokimi przeglądami galaktyk, soczewkowaniem grawitacyjnym czy dżetami. Natomiast kosmologia teoretyczna to głównie OTW (Ogólna Teoria Względności) jak i nowe teorie grawitacji (kwantowa grawitacja, pętlowa grawitacja czy struny).
Jeśli chodzi o pracę to ściśle związana z kosmologią jest praca naukowo- dydaktyczna. Ukończenie szkoły doktorskiej z astronomii lub fizyki, następnie praca na uczelni wyższej w kraju lub za granicą.
Osoby, które świetnie sobie radzą z matematyką i fizyką na pewno znajdą zatrudnienie w swojej dziedzinie, a udział w projektach czy grantach daje dodatkowy przychód, poza pensją nauczyciela akademickiego.
Dla studentów prowadzone są letnie praktyki w Centrum Fizyki Teoretycznej PAN a także Szkoły Kosmologiczne organizowane w Krakowie
Polecam przejrzeć strony:
http://www.cft.edu.pl/new/public/pl
http://cosmoschool2020.oa.uj.edu.pl/
http://www.oa.uj.edu.pl/index.pl.html
https://www.fuw.edu.pl/ift.html
http://www.astrouw.edu.pl/
Z wyrazami szacunku
Janusz Nicewicz
Z zakupem teleskopu jest jak z zakupem samochodu. Każdy ma swoją preferowaną markę/model. Obecnie na rynku jest wiele rożnych firm proponujących wiele modeli. Nie chcę i nie mogę nakazać kupić jakiś konkretny model, ale postaram się naświetlić ich wady i zalety w oparciu o kilka przykładów.
Montaż:
- horyzontalny – najprostszy z możliwych, łatwe sterowanie teleskopem „góra, dół” i „prawo lewo”. O ile przy dużych teleskopach jak Newton 8” i większe jest on stabilny, o tyle przy małych lunetach raczej bardzo chwiejny.
- równikowy (equatorial) – bardziej skomplikowany. Potrzebne jest dokładne ustawienie szerokości geograficznej miejsca obserwacji i kierunku na gwiazdę polarną. Tańsze modele także są chwiejne. Natomiast nowsze modele są drogie, ale za to posiadają system GOTO, czyli ustawianie z pilota na obiekt po nazwie lub współrzędnych.
Luneta czy teleskop:
- luneta – głównym elementem zbierającym światło jest soczewka. Od jej, jakości będzie zależała, jakość obrazu. Z reguły soczewki mają rozmiary od 60 mm do 150 mm oczywiście z odpowiednią ceną. Ogniskowe od 600 mm do 1200 mm (odpowiada to w przybliżeniu długości tuby).
- teleskop – głównym elementem zbierającym światło jest lustro. Średnice od 50 mm do nawet 500 mm a ogniskowe w zależności od systemu od 200 mm do 2000 mm.
Im większa średnica na „wlocie”, czyli apertura, tym więcej światła wpada do teleskopu, tym słabsze obiekty możemy obserwować. Im dłuższa ogniskowa tym większe powiększenia możemy stosować, (choć z pewnymi ograniczeniami).
Firma:
Na rynku jest kilka wiodących firm produkujących teleskopy: Celestron, Meade, Sky-Watcher , GSO, Bresser, Orion, Spinor Optics.
Mogę je podzielić na 3 grupy:
- Bardzo dobre I drogie: MEADE I CELESTRON.
- Dobre i w przystępnej cenie: Sky-Watcher, GSO, Bresser.
- Cała reszta.
Osobiście najwięcej pracowałem na teleskopach Sky-Watcher i uważam je za dobre teleskopy, proste w konstrukcji i niezawodne. Mamy w obserwatorium Meade i Celestrona, ale to już teleskopy z wyższej półki, więc ciężko jest je porównywać.
Warto też zajrzeć na portale: teleskopy.pl i deltaoptical.pl. Można zobaczyć, co się dobrze sprzedaje i jakie są opinie użytkowników.
Życzę udanego zakupu.
Janusz Nicewicz
Tak naprawdę powody są dwa. Pierwszy jest taki, że światło słoneczne, czyli światło białe jest mieszaniną wielu barw, od czerwieni aż po fiolet. Po drugie mamy atmosferę, dzięki której możemy żyć bezpiecznie na Ziemi. Ale ta atmosfera rozprasza światło słoneczne (działa trochę jak pryzmat rozszczepiając światło białe na całą tęcze, czyli widmo barw.)
Efekt jest tym silniejszy im niżej jest obiekt nad horyzontem. Patrząc w górę, mamy nad sobą około 100 km ziemskiej atmosfery, ale jeśli popatrzymy w stronę horyzontu, grubość atmosfery sięga 300 – 400 km. Wtedy też, światło słoneczne musi przejść przez grubszą warstwę atmosfery i efekt rozproszenia jest większy.
Silniej rozpraszany jest niebieski zakres widma, (dlatego niebo jest niebieskie), zaś czerwone bez większych przeszkód trafia do naszych oczu, sprawiając, że wschody i zachody Słońca lub Księżyca są takie pomarańczowoczerwone.
Pozdrawiam
Janusz Nicewicz
Witaj.
Wszystkie obiekty we Wszechświecie się poruszają i gwiazdy nie stanowią tu wyjątku. Gwiazdy mają swoje ruchy własne, dzięki temu bardzo powoli przesuwają się po niebie. Jednak ten ruch jest tak niewielki (z naszego punktu widzenia), że praktycznie niedostrzegalny w skali życia człowieka. Efekt jest zauważalny dopiero w skali tysięcy lat. I tak to, co dziś widzimy, jako asteryzm Wielkiego Wozu za 50000 lat zupełnie się „rozjedzie” i nie będzie już swoim kształtem przypominał wozu.
Rozwój technik obserwacyjnych i coraz lepsza dokładność wyznaczania położeń obiektów na niebie, sprawiły, że atlasy nieba były poprawiane co 50 lat. Na pierwszej stronie takiego atlasu była informacja, na jaką epokę były podane współrzędne. Można było spotkać zapis: 1950.0 lub 2000.0. Teraz współrzędne liczy komputer na dowolny dzień, więc już raczej odchodzi się od tradycyjnych atlasów nieba.
Na koniec taka ciekawostka:
Siedzimy sobie na planecie, która krąży z prędkością ok. 30km/s (108000 km/h) dookoła Słońca. Słońce wraz z całym Układem Słonecznym (a także i inne gwiazdy), krąży dookoła centrum naszej Galaktyki Drogi Mlecznej z prędkością ok. 250km/s (900000 km/h) a nasza Galaktyka Droga Mleczna pędzi w stronę tzw. Wielkiego Atraktora z prędkością prawie 600km/s (2100000km/h). Więc cytując Galileusza „Eppur si muove” – A jednak się porusza!!!
Pozdrawiam
Janusz Nicewicz
Niestety niebo w dzień jest tak jasne, że nieuzbrojonym okiem, oprócz Słońca, możemy czasem zobaczyć tylko Księżyc. Nie ma możliwości wypatrzenia jakiegokolwiek sztucznego satelity Ziemi.
Pana opis wskazuje na obiekt w naszej atmosferze (samolot, helikopter, dron, balon meteorologiczny lub stratosferyczny). Żaden satelita nie ma własnego źródła światła, widzimy je tylko wtedy gdy oświetlane są światłem słonecznym. I to odbicie musi trafić do obserwatora. Dodatkowo przelot satelity jest krótki 2–3 minuty. Regularność błysków wskazuje na światła pozycyjne (czerwone na lewym skrzydle, zielone na prawym) lub inne umieszczone na kadłubie samolotu.
Ewentualnie mógłby być to jasny bolid wchodzący w atmosferę ziemską, jednak jego przelot byłby krótki, ale możliwy do zaobserwowania w ciągu dnia.
Janusz Nicewicz
Zacznijmy od takiego przykładu:
Jeśli weźmiesz kamień i rzucisz go przed siebie to po kilku metrach spadnie na Ziemię, jeśli go rzucisz mocniej to poleci dalej. Ale jeśli nadasz mu bardzo dużą prędkość (tzw. I prędkość kosmiczną, która dla Ziemi wynosi około 8 km/s, czyli ponad 28000km/h) to ten kamień będzie krążył dookoła Ziemi (pomijam tu wszelkie opory powietrza itp.). On będzie „chciał” spaść na Ziemię, ale w tym samym czasie Ziemia będzie mu „uciekła spod nóg”, bo ma kształt zbliżony do kuli.
To samo tyczy się sztucznych satelitów, ich ruch możemy rozpatrywać, jako spadek swobodny na Ziemię, ale krzywizna Ziemi i duża prędkość tych satelitów (względem Ziemi) nie spowoduje upadku (pomijam inne czynniki)
I dlatego, że mamy do czynienia ze spadkiem swobodnym, astronauci przebywający na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, doświadczają stanu nieważkości. Bo razem ze stacją spadają na Ziemię, ale w tym samy tempie Ziemia „usuwa się” spod stacji z powodu swojej krzywizny.
Prędkość kosmiczna jest różna dla różnych obiektów. Zależy to od masy danego obiektu (planety czy gwiazdy). Dla Ziemi pisałem, że około 8 km/s, dla Księżyca około 1,7 km/s, a dla Słońca prawie 440 km/s., Więc jakikolwiek obiekt (kamień czy satelita) musi mieć odpowiednią prędkość by być sztucznym satelitą Ziemi, Księżyca czy Słońca.
Janusz Nicewicz
Patrząc na niebo widzimy obiekty jakby były „przyklejone” do jakiejś wielkiej sfery, w środku której my jesteśmy. Nazywamy tą wyimaginowaną sferę „sferą niebieską”. Żeby teraz móc określić jak daleko są od siebie jakieś dwa obiekty (gwiazdy, planety) na tej sferze niebieskiej wprowadzono miarę kątową. Pełne koło ma 360 stopni łuku.
Od horyzontu do zenitu (punkt dokładnie nad obserwatorem) mamy 90 stopni łuku, od geograficznego punku wschodu do geograficznego punktu zachodu mamy 180 stopni łuku. Teraz każdy stopień składa się z 60 minut łuku, a każda minuta łuku ma 60 sekund łuku. Czyli jeden stopień łuku składa się z 3600 sekund łuku(60 x 60). Tutaj nie zastanawiamy się jak daleko są od nas te obiekty, tutaj podajemy ich odległość względem siebie na sferze niebieskiej.
Oznaczamy stopnie minuty i sekundy łuku następująco:
- stopnie łuku [ o ]
- minuty łuku [ ‘ ]
- sekundy łuku [ ” ]
W mierze kątowej podajemy współrzędne na sferze niebieskiej, ale i współrzędne geograficzne na Ziemi. Dla przykładu współrzędne Młodzieżowego Obserwatorium Astronomicznego w Niepołomicach wynoszą: 50o01’59.7”N (szerokości geograficznej północnej) i 20o13’14.8”E (długości geograficznej wschodniej).
Oprócz odległości miedzy obiektami na sferze niebieskiej, miary kątowej używamy też do podawania średnic Słońca, Księżyca czy planet. I tak w dużym przybliżeniu średnica Słońca i Księżyca wynosi ok 30’ (minut) łuku, czyli pół stopnia. Dokładne wartości się zmieniają, bo Ziemia krąży po orbicie eliptycznej dookoła Słońca a i Księżyc krąży po orbicie eliptycznej dookoła Ziemi. Ale dzięki temu, że rozmiary kątowe na niebie są podobne, możemy obserwować całkowite zaćmienia Słońca.
Teraz, jeśli mamy informację, że gwiazdy są oddalone od siebie o 6” (sekund łuku) to znaczy, że my je widzimy na sferze niebieskiej bardzo blisko siebie. Dla porównania zdolność rozdzielcza oka ludzkiego wynosi 3’ (minuty kątowe). Czyli takie dwie gwiazdy odległe od siebie o 6” (sekund łuku) będą widoczne, jako jeden obiekt dla naszego oka. Dopiero w teleskopie zobaczymy je, jako dwie osobne gwiazdy.
Miara kątowa nie ma nic wspólnego z rokiem świetlnym czy latami świetlnymi ani z jednostką astronomiczną.
Rok świetlny to odległość, jaką światło pokona w jeden rok, czyli około 9,5 biliona km.
Jednostka astronomiczna to średnia odległość Ziemi od Słońca, czyli ok 150 000 000 km.
Janusz Nicewicz
Witam
Jest to bardzo dobre pytanie. Rozpoznawanie poszczególnych gwiazd na niebie wymaga praktyki. My mamy niejako zakodowane odszukiwanie wzorów wśród gwiazd na niebie. Dlatego też koncepcja gwiazdozbioru lub asteryzmu ułatwia nam poruszanie się po nocnym rozgwieżdżonym niebie. Aby sobie to ułatwić korzystamy z papierowych map nieba, obrotowej mapki nieba, programów komputerowych np. Stellarium czy aplikacji mobilnych, w których wystarczy nakierować telefon na niebo by uzyskać obraz gwiazd z nazwami własnymi. Inną sprawą są nazwy gwiazd. Te najjaśniejsze, mają swoje nazwy własne (Syriusz, Betelgeza, Arktur itp.) mniej jasne oznaczane są literami alfabetu greckiego, (choć to trochę bardziej skomplikowane). Dlatego te najjaśniejsze gwiazdy potrafimy “od razu” zidentyfikować na niebie, biorąc pod uwagę porę roku, porę nocy i miejsce obserwacji. Ale to wymaga praktyki, czyli obserwacji, obserwacji i obserwacji. Na szczęście luneta lub teleskop nie są w tym wypadku potrzebne.
Pozdrawiam
Janusz Nicewicz
Witam serdecznie.
Absolutna wielkość gwiazdowa to jasność, jaką miałby obiekt gdyby był widziany z odległości 10 ps. Tutaj nie ma ograniczenia na liczby ujemne. Wartości ujemne wskazują, że są to bardzo jasne obiekty. Dlatego cefeidy są tak interesujące dla astronomów, bo można je obserwować w bardzo odległych galaktykach. Są to tak zwane świece standardowe przy wyznaczaniu odległości we Wszechświecie. Twój wynik (ujemny) jest najprawdopodobniej poprawny! Gratuluję i proszę o informację, gdy dokończysz zadanie.
Janusz Nicewicz
[red.]
Pani Lena wykonuje zadanie z naszej specjalnej strony “Zostań w domu z MOA!”
wdomu.moa.edu.pl
Witam serdecznie i dziękuję za pytanie.
Niewątpliwie astronomia to najstarsza i najpiękniejsza nauka przyrodnicza. W jej skład wchodzi między innymi: astronomia obserwacyjna, astrofizyka, radioastronomia, kosmologia, heliofizyka i wiele innych. Astronomia korzysta także z dziedzictwa matematyki, fizyki, chemii, geografii czy historii. Na początek polecam książki i programy popularnonaukowe, czasopisma o tematyce astronomicznej.
Niestety jest bardzo mało książek o tematyce astronomicznej w języku polskim. Z tego, co jest dostępne na rynku polecam:
Książki:
“Galaktyki Gwiazdy Życie” Frank H. Shu jest to chyba najlepsza w miarę współczesna publikacja obejmująca główne zagadnienia współczesnej astronomii
“Wprowadzenie do astronomii” Bogdan Wszołek to podręcznik, z którego ja uczyłem się podstaw astronomii podczas studiów. Przystępnie napisana z zadaniami na końcu każdego rozdziału. Jest też wersja elektroniczna: http://astronomianova.org/pdf/wprowadzenie-do-astronomii.pdf
“W stronę nieba interaktywna szkoła astronomii” Andrzej Branicki to świetna publikacja, która w przystępny sposób tłumaczy różne zjawiska astronomiczne
“Poradnik miłośnika astronomii” Marek Substyk bardzo przystępne wprowadzenie do amatorskich obserwacji astronomicznych
“Na własne oczy” Andrzej Branicki bardziej zaawansowana lektura miłośnika astronomii i astrofotografii
“Ziemia i Wszechświat” Jerzy M. Kreiner bardzo przystępnie napisany podręcznik podstaw astronomii nie tylko dla geografów.
Czasopisma:
Urania postępy astronomii
Astronomia – kosmos w zasięgu ręki
Wiedza i życie
Programy:
Astronarium https://www.youtube.com/channel/UCJ6RgJ8lYW5BGaLNM9FEMJg
Urania TV https://www.youtube.com/channel/UCEu_wMgEJgAhkr-EXrOxF5A
Niebo na dłoni https://www.youtube.com/channel/UCH4H658NT_XfyooiwQy8D6A
Strony internetowe:
MOA https://moa.edu.pl/
Zostań w domu z MOA! http://wdomu.moa.edu.pl/
OA UJ http://oa.uj.edu.pl/
Urania https://www.urania.edu.pl/
PTA https://www.pta.edu.pl/
To tylko kilka pozycji, które polecam. Być może stworzymy na naszej stronie listę stron/publikacji dla miłośników astronomii. Mam nadzieję, że odpowiedź będzie pomocna. Życzę wielu sukcesów i pogodnych nocy.
Pozdrawiam
Janusz Nicewicz
Jest wiele aplikacji na urządzenia mobilne, odpowiednio dla systemu IOS i Android. W większości aplikacji wersja podstawowa jest darmowa. Dopiero aktualizacja do pełnej wersji jest płatna. Ceny od kilku złotych do prawie 30 złotych za niektóre aplikacje. Bardziej rozbudowane aplikacje zajmują też więcej miejsca (nawet 300 MB).
Z aplikacji w systemie Android można wymienić:
Star Walk 2 – wystarczy nakierować telefon na niebo. Jest też zakładka informująca o godzinach wschodu i zachodu Słońca, Księżyca czy planet.
SkySafari – także wystarczy nakierować telefon na obiekt na niebie. Dodatkowo dość obszerne informacje o wybranych obiektach.
Star Chart – to właściwie mapa nieba, zawierająca podstawowe informacje o obiektach, ale także dająca możliwość podróżowania po Układzie Słonecznym
StarTracker – chyba najprostsza aplikacja pozwalająca na identyfikacje obiektu na niebie poprzez nakierowanie telefonu na obiekt.
Dla systemu IOS można wymienić:
StarMap – tutaj też wystarczy nakierować telefon na niebo
Star Walk – to samo, co dla systemu Android Star Walk 2
Sky Gazer – kolejne narzędzie do pokazów nieba
Star Chart for iPhone – podobnie do systemu Android
To tylko kilka przykładowych aplikacji do identyfikacji obiektów na niebie przy pomocy telefonu. Mam nadzieję, że odpowiedź moja będzie pomocna.
Dziękuję i pozdrawiam
Janusz Nicewicz